Yerba Mate |
Skąd się wzięła"Mate uprawia się i pije powszechnie tam, gdzie w XVII wieku mieszkali Guarani, czyli na terytorium Paragwaju. Ale nie tym dzisiejszym, okrojonym przez sąsiadów. Dawniej Paragwaj rozciągał się dużo dalej niż teraz - od stóp wschodnich Andów aż po wybrzeże Oceanu Atlantyckiego. Sięgał daleko na ziemie dzisiejszej Argentyny, Urugwaju, Boliwii i południa Brazylii. Tam żyli Guarani i tam się piło mate. Tam tez pije się ją do dziś. Wspomnienie tego dawnego, Wielkiego Paragwaju zostało w nazwie - Yerba Mate po łacinie to ilex paraguariensis, czyli Ostrokrzew Paragwajski." [wc]
Jak przyrządzić"Tradycyjny (indiański) sposób picia przypomina rytuały związane z paleniem fajki pokoju.W jednym i drugim przypadku bardzo ważną rolę pełni sprzęt: Cybuch fajki pokoju był rzeźbiony z kamienia, a niewielkie naczyńko do mate (matero, albo guampa), powinno być wykonane ze specjalnego gatunku drewna - Palo Santo (Święty Pień). Już samo to drzewo jest ziołem - po zmieleniu zaparza się je i podaje jako lekarstwo na wiele chorób. Wspiera siły witalne (męskie), urodę (niestety tylko u pań), nerki, kiszki, żyły i wszystko inne, ale pod warunkiem, że się mocno wierzy. Ma charakterystyczny silny zapach, który nie wietrzeje. Drewno, nawet po wyschnięciu i latach używania jako guampa, zachowuje swój naturalny kolor - intensywną zieleń szczypiorową - wygląda jak pomalowane bejcą. Do drewnianego "cybucha" - guampy - wsypuje się grubo siekane suszone liście i łodyżki Mate. (W tej postaci wygląda ona nie jak porządna herbata, ale jak jakieś zakurzone paprochy.) Potem wkręca się w nie metalowa rurkę - o nazwie bombilla - przez którą będziemy pić. Rurka ma na dolnym końcu sitko, żeby zapobiec wciąganiu fusów do buzi. Najlepiej jeżeli jest wykonana ze srebra, bo przecież będziemy jej dotykać ustami. Do tak nabitego "cybucha" z wkręconą rurka wlewamy odrobinę gorącej wody - w tym celu wszyscy dorośli obywatele Paragwaju, o każdej porze dnia noszą pod pachami termosy. No więc wlewamy wodę i czekamy. Czekamy. Jeszcze trochę... Cierpliwie. Nie ma się do czego spieszyć, bo i tak pierwsze zalanie wypija w całości Santo Tomas - święty Tomasz. (Prawda jest taka, że całą wodę wciągają te suche paprochy i każdy o tym wie, ale tradycja każe pić mate w grupie - a nie samemu - więc jeżeli ktoś akurat nie ma kompanii, to pod ręką jest zawsze św. Tomasz. Wprawdzie niewidoczny, ale przecież obecny, bo ktoś tę pierwszą porcję wypił, no nie? Woda, którą zalewamy fusy powinna być "biała" - taka, która szumi na ogniu, ale jeszcze się nie zagotowała - nigdy wrząca! Zalanie mate wrzątkiem powoduje, że się święte ziele poparzy, obrazi i w jednej chwili straci cały smak. I Moc." [wc] Hokus pokus......czyli rytuał. Picie mate jest swoistym rytuałem. W Ameryce Południowej wita się nią nawet nieznanego przybysza. Yerba mate pite jest podczas spotkań rodzinnych lub w gronie przyjaciół. Jedna z osób podejmuje się serwowania, napełnia matero i przekazuje ją kolejnej osobie. Ta wypija cały napar i oddaje gospodarzowi, żeby uzupełnił naczynie i podał dalej... A najlepiej będzie jak odeślę do opisu na stronie Wojtka Cejrowskiego, którego już dwukrotnie cytowałem. Moja YMJak większość mateistów w Polsce pierwszy raz o YM dowiedziałem się dzięki W. Cejrowskiemu. Nieśmiałe próby - zasmakowało. Potem zacząłem już własne eksperymenty. To kilka gatunków, z którymi miałem przyjemność - nie wszystkie, właściwie mała część tego co udało mi się wysiorbać:
|