Najpiękniejsze
wtorek, 27 października 2009 21:18

A Gorce to są jednak najpiękniejsze. Postanowiłem zatem utwierdzić w tym przekonaniu rodzonego brata...


Żeby ułatwić sobie owo utwierdzanie w grupie znalazły się, nie mniej urodziwe niż same Gorce, Basia i Kinga (latem tego roku, wchodząc mi zresztą poważnie na ambit, przeczłapały GSB). I tak w czwórkę grubo po zachodzie słońca wysiedliśmy w Rabce a właściwie to w jakimś bliżej nie określonym miejscu, które Rabką być miało. Chwile takie mają to do siebie, że nagle i niespodziewanie zaczyna padać rzęsisty deszcz. Bingo. Zmoknięte kury człapiące na azymut w kierunku schroniska na Maciejowej - piękny widok. Czym jeszcze charakteryzują się takie chwile? Oczywiście mgłą. W totalnym mleku szukanie drogi odbywało się techniką satelitarną. GPS? Oj nie, w tym przypadku technika satelitarna oznacza tyle, że troje turystów stoi w jednym miejscu czołówkami zaznaczając swoje miejsce we wszechświecie, natomiast czwarty turysta (w tym przypadku ja) krąży wokół nich niczym szpiegowski satelita w poszukiwaniu śladów ścieżki. Gagarin w ciągu 1:48 godzinnego lotu zdołał okrążyć nasz glob tylko raz - cienias. Ja przy dwudziestym okrążeniu przestałem liczyć. Brat powoli zaczął dawać mi do zrozumienia, że Gorce jednak wcale nie są najpiękniejsze.


Na Maciejową docieramy około 2:00 w nocy. Pełni obaw pukamy, otwiera gospodarz. Wprawdzie dzwoniliśmy, że mamy zamiar się tu dzisiaj zakwaterować i że możemy być późno, ale przez myśl nam nie przeszło, że ktoś będzie na nas czekał. Psychicznie przygotowani na potężny opieprz wchodzimy do ciepłej jadalni. Jednak zamiast wyczekiwanych słów krytyki pada pytanie czy nie trzeba nam wrzątku. Cztery rozdziawione gęby wpatrują się w gospodarza. Ekspresowa chińszczyzna i czas spać.


Gorce jednak są najpiękniejsze. Następnego dnia wszyscy się o tym przekonujemy (nawet mój brat). Na Turbaczu wita nas bowiem inwersja i przepiękny widok aż po same Tatrzańskie granie. Żyć nie umierać.

 

[2009-10-23/25]

 


copyright 2010-2025 piotr baranowski
innymi słowy: kopiujesz materiały z tej strony? daj mi znać ;-]

Ta strona korzysta z plików cookie - "ciasteczek". Zapewne obchodzi Cię to tyle, co zeszłoroczny śnieg, ale banda niedouczonych kretynów z Unii Europejskiej (a za nimi imbecyle z rodzimego parlamentu) zażyczyła sobie, abym Cię o tym fakcie poinformował - co też czynię. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, czym są "ciasteczka" i jak je usunąć, skorzystaj z google.pl. Możesz też (do czego gorąco namawiam) napisać wierszyk o plikach cookie i wysłać go na adres papieża zjednoczonej Europy, Jego Ekscelencji D. Tuska. Google.pl o "ciasteczkach"

Akceptuę pliki cookie z tej strony i obiecuję napisać wierszyk